Powiedział, żebym się nie martwiła, i przyrzekł, że spotkamy się niebawem. Potem rozłożył skrzydła i poleciał w stronę szafirowych chmur, a ja pozostałam na tarasie. Gdy zamyślona szłam do swej komnaty, spotkałam Bizbira.<br>- Pójdziemy do mnie - zaproponował ponuro. - Spróbujemy wrócić ci pamięć.<br>Pracownia mieściła się na pierwszym piętrze. Wysoka i podłużna, z kilkoma szafami i stołami zawalonymi różnymi przedmiotami. Były stare księgi, niedbale porozrzucane papiery, dziwne szklane przedmioty z żelaznymi obręczami i kilka butelek wypełnionych kolorową mgłą.<br>Ale najbardziej niezwykły był sufit. Chociaż pracownia była duża, sprawiał wrażenie znacznie większego niż ona. Był ciemnogranatowy, z jasnymi gwiazdami.<br>- One mrugają, a niektóre