Niektóre z nich mogły się nawet wydawać zabawne...<br>Pod koniec ubiegłego stulecia, każdej jesieni i zimy, starszy pan w długim, ciepłym płaszczu, z okutą laską w ręku, budził wielkie zainteresowanie dzieciarni z brukselskich przedmieść. Podobnie jak dzieci, interesował się świeżym lodem na kałużach. Tłukł go laską, czasem wchodził nań i podskakiwał. Gdy cienka skorupa nie wytrzymywała, wpadał po kostki w błoto. Śmiano się, uważając go za niegroźnego dziwaka. Po takich zabawach badacz zapisywał coś w notesie. Dokładnie oglądał kawałki rozbitego lodu, mierzył grubość, rysował kształty okruchów, które powstały pod wpływem pękania tafli. Profesor <name type="person">Prinz</>, bo takie nazwisko nosił ów dziwacznie zachowujący