młodych, którzy właśnie w prądach uznanych przez profesora za dzieło szatana dopatrywali się zbawienia, i to, co było dla niego nocą, brali za "promienne oblicze wschodzącego dnia". Dopiero potem, po latach, wielu z nich miało drogą gorzkich doświadczeń powrócić do niektórych prawd głoszonych przez Zdziechowskiego i uznać, że te same podstawy mogą się na coś przydać, chociaż zmieniło się "niebo historyczne".<br> Przykład ten dość dobrze przedstawia wzajemny stosunek dwóch odrębnych pokoleń. Uczono nas, że istnieje jakieś stałe prawo, na mocy którego "dzieci" muszą zawsze buntować się przeciwko "ojcom", pogardliwie traktować ich myśli i prace - i dopiero gdy same staną się "ojcami