zwracał się już tylko do niego - jak Konrad odezwał się na "głos z wieży":<br>Płaczmy - lecz niechaj drżą nieprzyjaciele,<br>Bo Konrad płakał, ażeby mordować...<br>- Dosyć! - ojciec przeciął mickiewiczowskie słowa, wybuchając tłumionym dotychczas wzburzeniem: - Mordować, powiadasz, mordować; może tak, jak ten twój uwielbiany Degajew - tu ściągnął z etażerki rosyjskie pisma i podsunął synowi pod oczy: - Patrz, czytaj! Zresztą jak wracasz z Petersburga, to zapewne słyszałeś więcej, niż tu piszą o tym zabójstwie, o listach gończych opatrzonych fotografią twarzy uwielbianego przez ciebie kolegi w kilku ujęciach. Te kule, ten łom, te okoliczności; wstręt tylko bierze i groza obejmuje, gdy słyszy się o tego