skoczył ponad improwizowaną wędkę Żmogusa, łysnąwszy złotym brzuchem.<br>- Słyszałeś?<br>- No pewnie.<br>- Mógłbyś wstać, kiedy dowódca mówi - rzekł gniewnie Kaziuk na odchodnym. Wkrótce odezwał się dzwonek i Polek w beznadziejnym samopoczuciu powlókł się do klasy. Przed drzwiami zatrzymała go Lilka.<br>- Polek, masz tu kartkę.<br>- Odwal się - burknął niechętnie. Zrobiła obrażoną i pogardliwą minę, wetknęła mu jednak list za kołnierz. Wściekły Polek, nie wydobywając korespondencji, wszedł do klasy i usiadł na swoim miejscu obok Bociana. Lekcję prowadził teraz pan Zajtowt, kierownik szkoły. Czerwoną jego twarz, obfitą i przejaskrawioną, w dyscyplinie utrzymywały dwie platynowe krople binokli.<br>- Zrobiliście, chłopcy, znowu dużą przykrość panu Rymszy - mówił