ludzki, wedle twego kaprysu, ślicznoto! Ale nie martw się, przyniosę ci świeży koszyczek. A ty zwróć matce przyrodzie to, co do niej należy. Dotknąć je różdżką wystarczy! <br>Usłuchała, dotknęła. Za chwilę nie było ani Częstosi, ani Mruczka, ani Bufcia. W kącie komnaty przyjęć sterczała kupka rzepek przywiędłych... <br><br>W te pędy pognał gnom na ziemię. Patrzy, a tam zima, żadnych rzepek świeżych nie ma. Już wszystkie schowane w piwnicy. Choćby nawet i ukradł, mały z nich pożytek. Wystraszony melduje się u Ofki. <br><br>- Nie ma rady. Musisz zaczekać, o najpiękniejsza. A kiedy trzy razy księżyc obróci się złoty... <br>Nie dokończył, bo Ofka, obróciwszy