w nieskończoność, a ponad jego powierzchnię <br>nie wystawał nawet najmniejszy skrawek suchego lądu. W jednym <br>tylko miejscu, na horyzoncie, zarysowany ciemną plamą widniał <br>brzeżek krateru, ostatni ślad Suhmi, która rozpadła <br>się wraz z całym pasmem górskim. Nad wodami unosiły <br>się tam słupy pary i sinego dymu.<br><br>Druga część nieba była pogodna, rozświetlana czystym <br>słońcem. Jego promienie ślizgające się po rozkołysanych <br>falach były jak palce poszukujące na próżno śladu <br>życia.<br><br> Bliżej, tu gdzie w odmęcie zniknęło <br>Tees, Awaru widział jedyny ocalały, oprócz pochyłej <br>wieży, ostry czubek jakiejś budowli. Wszystko inne znalazło <br>się na dnie. Woda, połknąwszy wyspę, była ruchliwa <br>i niespokojna. Fale