Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
Szczęśliwie nie spotkał ani żołnierzy, ani strażników powołanych przez cechy. Wydostał się z Dabory od strony zachodniej, teraz zatoczyć musiał duży łuk, by dotrzeć do bitewnego pola. Tam zaś na pewno zgubi się w tłumie starych dziadów, żebraków i podrostków, którzy licząc na łatwe łupy, ciągnęli za wojskiem.
Dzień wstawał pogodny.
*
- Iii raz! - krzyknął któryś z katów, powrozy napięły się, ciało Magwera pojechało w górę. Poczuł korę szorującą plecy, ból wykręconych ramion, odrętwienie ściśniętych rzemieniami dłoni. Ktoś szybkimi i sprawnymi ruchami przywiązywał jego ramiona do krzyża. Magwer zawisł bezwładnie. Gwałtownym szarpnięciem rozpięto na krzyżu jego nogi. Po chwili zelżał ból w
Szczęśliwie nie spotkał ani żołnierzy, ani strażników powołanych przez cechy. Wydostał się z Dabory od strony zachodniej, teraz zatoczyć musiał duży łuk, by dotrzeć do bitewnego pola. Tam zaś na pewno zgubi się w tłumie starych dziadów, żebraków i podrostków, którzy licząc na łatwe łupy, ciągnęli za wojskiem.<br>Dzień wstawał pogodny.<br>*<br>- Iii raz! - krzyknął któryś z katów, powrozy napięły się, ciało Magwera pojechało w górę. Poczuł korę szorującą plecy, ból wykręconych ramion, odrętwienie ściśniętych rzemieniami dłoni. Ktoś szybkimi i sprawnymi ruchami przywiązywał jego ramiona do krzyża. Magwer zawisł bezwładnie. Gwałtownym szarpnięciem rozpięto na krzyżu jego nogi. Po chwili zelżał ból w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego