nawet przez białych. Jest to pierwsza notatka o wyczynach Szalonego Konia. Widząc, że dowódca kawalerii waha się, czy kontynuować pościg, czy też - jak wielokrotnie powtarzał komendant fortu - ograniczyć się do przepędzenia indiańskich natrętów, Szalony Koń zeskoczył z mustanga i udając, że zawiązuje rzemienie mokasynów, zachęcał w ten sposób do dalszej pogoni. Udało mu się to znakomicie. Amerykanie, chcąc dopaść niby to uciekających Indian, wpadli w pułapkę, z której nie było dla nich wyjścia.<br>Siedem miesięcy później Szalony Koń walczył znowu z taką samą brawurą, gardząc śmiercią, przekonany, że nic złego spotkać go nie może - tyle że wtedy wojsko już miało wielostrzałowe