Ale nie tylko on zwracał uwagę opinii publicznej na zjawisko perwersyjnej fascynacji złem. Wpływowy amerykański dziennik "New York Times" nazwał seryjnego zabójcę "ukochanym straszydłem pop-kultury lat 90.". Z kolei prof. Joel Black z uniwersytetu w Georgii twierdził, że w społecznym mniemaniu jest on "postmodernistycznym artystą performance". Wszechwładne media w pogoni za sensacją tworzą z morderców bohaterów. Podobizna potwora na pierwszej stronie zawsze zapewnia wzrost nakładu - a o to przecież chodzi. W rezultacie fenomen ludzi takich, jak zabójca Sharon Tate - Charles Manson intryguje nawet po kilkudziesięciu latach, stając się pożywką dla świata rozrywki i sztuki. Jednym z najpopularniejszych wykonawców na scenie