surowa, groźnie namarszczona i stężała w milczeniu nieodgadłym twarz pana Czartkowskiego...<br><br>XVII<br><br>Lepiej nie zaczynać niżeli źle zaczynać, bez myśli daleko widzącej!... Bo rządzić rewolucją nie tak łatwo, jak ją zacząć!...Ta jest moja zasada, iż rząd rewolucyjny musi być wyłoniony z nas, związkowych!... I musimy ten rząd mieć w pogotowiu musimy mięć go w godzinie wyjścia na ulicę, w godzinie, kiedy strzał najpierwszy zagrzmi w powietrzu Warszawy!... To jest, podług mnie, principium wszelkiej rewolucji. Od tego nie odstąpię!<br>Mochnacki rzucał te słowa jak pociski naładowane namiętnością. Można by rzec, rzucał je na stół, którego wzorzystą serwetę dziobał rozstawionymi drapieżnie palcami