po podłodze, bawił kotka. Stukonisowa, jak zwykle po południu, szyła na maszynie i śpiewała nabożne pieśni. Lucjan usiadł na łóżku i przeglądał rękopis swej powieści. Widział w niej teraz masę błędów konstrukcyjnych, wielką ilość przydługich i nudnych dialogów oraz podły styl. Zniechęcony położył plik papieru na krześle, zwiesił głowę i pogrążył się w medytacji. Ale po chwili ocknęły go dzikie okrzyki.<br>- Podglądnąłeś pan renons, do stu piorunów! W ten sposób chcesz pan grać!!<br>- Powiedziałem pas, a potem zajrzałem do renonsu, jakżeś pan głuchy, to pana huknę w ucho, a od razu słuch powróci.<br>- No, już cicho, cicho, gram proste piki.<br>- Nie