wzdłuż<br>drogi.<br> - Ty, a tyś co za jeden? - doszło mnie nagle spod tych rudych włosów.<br> Jej głos ostry, nawet jakby złością pobrzmiewający, przestraszył mnie<br>trochę. Ale pomyślałem, że nie widzę jej twarzy, to mogę udawać, że nie<br>usłyszałem, i uciekłem wzrokiem na wieś. Lecz wieś była pusta, chałupy<br>w senności pogrążone, tak że prócz słońca zalewającego drogę nic się<br>właściwie nie działo, nie licząc gęsi, które gdzieś tam pośrodku<br>trzepały się w kurzu, no, i głosów wujków, wujenek, dziadka, matki,<br>które przenikały przez okna za moimi plecami. A najdonośniej wujka<br>Władka, który ilekroć się odezwał, niemal unosił chałupę swoim wyraźnie<br>zezłoszczonym