Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
spory. Patrzył z myślącą zadumą na ten ul wielki i koślawy, który i jemu dawał schronienie, patrzył na mężczyzn odświętnych i rozkoszujących się lenistwem, patrzył na obłoki lekkie jak dmuchawiec. Palił statecznie bankrutkę skręconą z tęgiej samosiejki. Pozwalając sobie na luksus abstrakcyjnego myślenia, zastanawiał się nad niesprawiedliwością natury: kiedy dolina pogrążyła się już w nocnym mroku, Górne Młyny, pyszne i dostatnie, cieszyły się jeszcze w pełni słońcem, zadymionym już co prawda i czerwonym, lecz jednak grzejącym. Drewniana wieża kościelna, widoczna ponad lasem, jaśniała burym ciepłym światłem. Na stromym zboczu pojawiły się jakieś figurki, zniekształcone dziwnie i jak gdyby popędzane dźwiękiem dzwonu
spory. Patrzył z myślącą zadumą na ten ul wielki i koślawy, który i jemu dawał schronienie, patrzył na mężczyzn odświętnych i rozkoszujących się lenistwem, patrzył na obłoki lekkie jak dmuchawiec. Palił statecznie bankrutkę skręconą z tęgiej samosiejki. Pozwalając sobie na luksus abstrakcyjnego myślenia, zastanawiał się nad niesprawiedliwością natury: kiedy dolina pogrążyła się już w nocnym mroku, Górne Młyny, pyszne i dostatnie, cieszyły się jeszcze w pełni słońcem, zadymionym już co prawda i czerwonym, lecz jednak grzejącym. Drewniana wieża kościelna, widoczna ponad lasem, jaśniała burym ciepłym światłem. Na stromym zboczu pojawiły się jakieś figurki, zniekształcone dziwnie i jak gdyby popędzane dźwiękiem dzwonu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego