Rok później, kiedy moje płuca osłabły, okazało się, że tam jest mój ratunek. Gronkowski proboszcz, ks. Miłaszewski zgodził się, żebym u niego mógł trochę pobyć - opowiada o. Leon. Przebywał w Gronkowie od czerwca do września. Z tamtych czasów utkwiło mu najbardziej jedno wspomnienie: - Takim przeżyciem, które pokazało duszę góralską, był pogrzeb gronkowskiego proboszcza ks. Miłaszewskiego. To był prawdziwy płacz parafii - wspomina.<br>Ks. Miłaszewski był według o. Leona - niezwykłym duszpasterzem: - Choć był z daleka, z Wileńszczyzny, pokochał górali szczerze. Uczył cenić gwarę, strój góralski, obyczaje - mówi. Lubił grywać w karty na różańce. Księżą przeważnie grali po odpuście. Ten, który przegrał, musiał w