położył je na ziemi.<br>- Hej! - usłyszał w tej samej chwili.<br>Odwrócił się gwałtownie.<br>Drugi przyboczny wracał. Widać zgubił drogę.<br>- Hej, Karmarz!<br>Doron rzucił się w bok. Za późno.<br>Żołnierz już stał między drzewami. Wystarczająco blisko, by dostrzec i martwego towarzysza, i jego zabójcę.<br>Przez chwilę zamroczony piwem umysł przybocznego usiłował pojąć, co się stało z jego druhem. Twarz żołnierza - rozlazła gęba pijanego człowieka - stężała. Wytrzeźwiał na tyle, by walczyć. Nie na tyle, by krzyczeć i wzywać pomocy.<br>Doron ruszył w jego stronę.<br>Przyboczny odrzucił plecak, sięgnął do pasa. Na mieście, po służbie, wojownicy <orig>bana</> nosili krótkie, nabijane krzemieniem pałki, nazywane <orig>ankaroggami