Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
co takiego zaszło, ale wszystkie sygnały, które otrzymałem od rana, były jednoznaczne. Nadzieja zamieniała się w pewność. Nie mogłem jej dłużej barykadować dostępu do siebie. Coś zaczęło mnie tkliwie łaskotać w oczach i to właśnie pozwoliło mi nad sobą zapanować. Wstałem.
- Zajrzę tu do pana - rzekłem - jak nie jutro, to pojutrze. A na razie najlepsze życzenia rychłego powrotu do zdrowia.

XXVI
Nareszcie o pierwszej udało mi się stelefonować z Campillim. Był w swoim klubie, do którego miałem zaraz przyjść. Rozeznawałem się już we wszystkich intonacjach głosu adwokata, W całej ich gamie, począwszy od serdecznej i ojcowskiej, a skończywszy na świadczącej o
co takiego zaszło, ale wszystkie sygnały, które otrzymałem od rana, były jednoznaczne. Nadzieja zamieniała się w pewność. Nie mogłem jej dłużej barykadować dostępu do siebie. Coś zaczęło mnie tkliwie łaskotać w oczach i to właśnie pozwoliło mi nad sobą zapanować. Wstałem.<br>- Zajrzę tu do pana - rzekłem - jak nie jutro, to pojutrze. A na razie najlepsze życzenia rychłego powrotu do zdrowia.<br><br>&lt;tit&gt;XXVI&lt;/&gt;<br>Nareszcie o pierwszej udało mi się stelefonować z Campillim. Był w swoim klubie, do którego miałem zaraz przyjść. Rozeznawałem się już we wszystkich intonacjach głosu adwokata, &lt;page nr=191&gt; W całej ich gamie, począwszy od serdecznej i ojcowskiej, a skończywszy na świadczącej o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego