Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
piękną chwilę. Jeśli pański stan nie ulegnie zmianom, ręczę słowem honoru: pojutrze dostanie pan przepustkę do miasta.
Sądzę, że wystarczy opieka i roztropność pani Małgorzaty.
- Och, wystarczy! - krzyczy z radości Małgorzata.
Patrzą sobie w oczy.
Twardowski lekko blednie, twarz Małgorzaty świeci własnym światłem.
Przyglądam się tym dwojgu z wyrozumiałością.
Już pojutrze. Będą odliczać minuty i godziny ja k paciorki miłosnego różańca.
Czas zaczyna się spieszyć! Święto goni święto! Pacjent Twardowski, który jedenastego stycznia otrzymał przepustkę do miasta - pod opieką i na odpowiedzialność uszczęśliwionej narzeczonej tęskni do ciepła domowych ścian.
Pragnie ujrzeć wśród nich jedną tylko osobę, tę właśnie, która przyjechała po
piękną chwilę. Jeśli pański stan nie ulegnie zmianom, ręczę słowem honoru: pojutrze dostanie pan przepustkę do miasta.<br>Sądzę, że wystarczy opieka i roztropność pani Małgorzaty.<br>- Och, wystarczy! - krzyczy z radości Małgorzata.<br>Patrzą sobie w oczy.<br>Twardowski lekko blednie, twarz Małgorzaty świeci własnym światłem.<br>Przyglądam się tym dwojgu z wyrozumiałością.<br>Już pojutrze. Będą odliczać minuty i godziny ja k paciorki miłosnego różańca.<br>Czas zaczyna się spieszyć! Święto goni święto! Pacjent Twardowski, który jedenastego stycznia otrzymał przepustkę do miasta - pod opieką i na odpowiedzialność uszczęśliwionej narzeczonej tęskni do ciepła domowych ścian.<br>Pragnie ujrzeć wśród nich jedną tylko osobę, tę właśnie, która przyjechała po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego