trzeci wspólny motyw naszych dwu dzieciństw).To ludofilstwo jednak z latami trochę jej minęło. Zupełnie, jak - mnie.. <br> Nie pamiętam, jak wyglądało wejście do Banku Rolnictwa od strony Pankiewicza, ani klatka schodowa, którą wchodziło się do apartamentu jego prezesa, ale musiały być niezwykle wytworne, podobnie jak pokój, do którego wprowadziła mnie pokojówka, a w którym miała mnie spotkać niespodzianka. Zamiast bowiem ojca, lub matki mojego przyszłego ucznia po paru minutach do pokoju weszła piękna, dwudziestoparoletnia dziewczyna, w której domyśliłem się, - jego starszej siostry. Podając mi rękę powiedziała: <br>- Chreptowicz. Nazwisko było polskie, ale to "cz" brzmiało dziwnie miękko, niepolsko. Hrabianka Chreptowiczówna mówiła po