Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
sakramencko trudna. Jak połowa z nas dojedzie do mety, będzie bardzo , dobrze.
- Panie Stefanie - Lisiecki zniżył głos - mam do pana gorącą prośbę.
- Ile? - zapytał krótko Gorczyca.
- Naprawdę niedużo: Piątkę. - Lisiecki mówił jeszcze ciszej. - Mam nie przewidziane wydatki. Oddam panu wszystko razem najdalej za miesiąc.
- W porządku. Ale napisze mi pan pokwitowanie. Takie między nami, bez świadków. Ze zobowiązuje się pan do oddania w terminie, powiedzmy, dwóch miesięcy, całej kwoty, czyli sześćdziesięciu pięciu tysięcy.
- Oczywiście, w hotelu panu napiszę.
- Nie piekarnia - Gorczyca wyciągnął plik banknotów. - Może być po rajdzie.
Razem skierowali się w stronę wejścia.
Na parkingu wrzało. Za każdy samochód zabierali
sakramencko trudna. Jak połowa z nas dojedzie do mety, będzie bardzo , dobrze.<br>- Panie Stefanie - Lisiecki zniżył głos - mam do pana gorącą prośbę.<br>- Ile? - zapytał krótko Gorczyca.<br>- Naprawdę niedużo: Piątkę. - Lisiecki mówił jeszcze ciszej. - Mam nie przewidziane wydatki. Oddam panu wszystko razem najdalej za miesiąc.<br>- W porządku. Ale napisze mi pan pokwitowanie. Takie między nami, bez świadków. Ze zobowiązuje się pan do oddania w terminie, powiedzmy, dwóch miesięcy, całej kwoty, czyli sześćdziesięciu pięciu tysięcy.<br>- Oczywiście, w hotelu panu napiszę.<br>- Nie piekarnia - Gorczyca wyciągnął plik banknotów. - Może być po rajdzie.<br>Razem skierowali się w stronę wejścia.<br>Na parkingu wrzało. Za każdy samochód zabierali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego