Potem była ta scena z sentymentalno-satyrycznego filmu o wrześniu sprzed dwudziestu lat, syn dziedzica w mundurze kawalerzysty brał ślub ze swoją ukochaną, stary Baczkowski-Baczkosio, spec od ról rodzajowych, pijaczek z gruzłowatym nochalem, teraz dostojny i w liturgicznyeh szatach, wiązał amantom dłonie stułą, moja Nel, nauczycielka w średnim wieku, pół-Francuzka, śmiertelnie i bez wzajemności w młodym oficerku zakochana - moja Nel siedziała przy fisharmonii, miałem okropną tremę, Smok pozwolił mi stać przy siodle kamery popod otwartym oknem, nie pamiętam kolejności ujęć, jedno i to samo powtarzało się z nużącą monotonią, oślepiający blask zapalał się i gasł, pomagierzy wywijali drewnianą tabliczką