burząc piaski, pognali z powrotem.<br>Wokół "Kondora" panował ożywiony ruch. Wciąż wydobywano z wydm najróżniejsze przedmioty. Osobno, pod białymi płachtami, leżały układane rzędem zwłoki, było ich już ponad dwadzieścia. Pochylnia działała, nawet reaktor postojowy "Kondora" dawał już prąd. Zauważono ich z daleka po wznoszącej się kurzawie i otwarto przejście przez pole siłowe. Na miejscu był już lekarz, mały doktor Nygren, ale nie chciał bez asysty nawet zbadać dokładnie znalezionego w hibernatorze. Rohan, korzystając ze swego przywileju - zastępował tu bowiem samego dowódcę - udał się z obu lekarzami na pokład; porozbijane sprzęty, które, za jego poprzednią bytnością, uniemożliwiły zbliżenie się choćby do drzwi