cieniu głogu,<br>gdzie mi matka zapaskę rozścielała. Ale od czasu mojego powrotu z nauki<br>wszystko się urwało. I nie dlatego, aby mi ojciec zabraniał, tylko że<br>ja już nie miałem nigdy odwagi powiedzieć mu, że mam trochę czasu, to<br>może pomóc mu pójdę. Szykował się zawsze tak jakoś w to pole, że mi<br>całkiem odbierał nadzieję, że i ja mógłbym pójść z nim. Wydawał sobie i<br>matce jak gdyby tylko dla nich dwojga ustanowione polecenia,<br>przypominał to i tamto sobie i jej, zimną wodę sobie i jej, chleb w<br>liściu chrzanowym, kosę sobie, jej grabie, jakby ta praca przewidywała<br>tylko ich