rację. Haugwitz i jego ludzie wytrwali w miejscu tylko do momentu, gdy rozpoznali, z kim mają sprawę. Potem rycerze i kusznicy zawrócili konie i uciekli cwałem, takim, że błoto gęsto pryskało spod kopyt. <br>- I co powiecie - Brazda odwrócił się do Szarleja - na znak Kielicha? Nieźle działa, nieprawdaż?<br>Nie można było polemizować.<br>Cwałowali, wciąż zmuszając konie do wielkiego wysiłku. Łykali w pędzie płatki śniegu, który zaczął padać. <br>Reynevan pewien był, że jadą do Czech, że zaraz po zjeździe w dolinę Ścinawki skręcą i pojadą w górę rzeki, ku granicy, drogą wiodącą wprost do Broumova. Zdziwił się, gdy oddział galopem pomknął przez obniżenie