śmiech, na Heraklesa, ten śmiech!... Chłopak wysunął się ostrożnie z szeregu i, stanąwszy trochę z boku, spojrzał. Nie ulegało wątpliwości - admirałem sycylijskich korsarzy był Milon, ten sam, który go porwał ze wsi ateńskiej. Ten sam Milon, który jako kupiec rzymski, Wibiusz, sprzedał go w Rzymie na targu niewolniczym. Choć już półtora roku minęło od tego czasu, Kalias wśród tysięcy innych rozpoznałby ten głos i śmiech. Co teraz będzie?<br>Milon opanował snadź niewczesny wybuch wesołości, bo odpowiedział dość grzecznie:<br> - Dziś obejrzymy kosztowności, jutro przeliczymy. Z powodu pomyślnego zakończenia rokowań wyprawię dla miłych gości ucztę. Zaraz też poślę po statki, by szykowały się