Zgodnie z ustawą samorządy mogą bowiem zadłużać się do wysokości 60 proc. dochodów własnych. W przypadku miasta jest to blisko 900 mln zł (w przyszłym roku zadłużenie przekroczy już 800 mln zł! - potem pozostanie tylko spłacanie kredytów). Gdyby Warszawa była jednym miastem, a nie zbiorem gmin - pułap kredytowy wynosiłby blisko półtora miliarda złotych! Wystarczyłoby na wiele inwestycji. Dziś brakuje na budowę metra, przebudowę ronda Zesłańców Syberyjskich, linię tramwajową na Bemowo, remonty ulic, domów komunalnych (szczególnie na Pradze). Z roku na rok władze miasta odkładają wprowadzenie systemu sterowania ruchem (Cezar), który, w części, usprawniłby stołeczną komunikację. Tak krawiec kraje... A dzisiejsze gminy