za siebie. Nieopisane szczęście rozpiera mnie. Znów na wodzie, znów żegluję, znów jesteśmy "na swojskim".<br> Czyś żeglarzem, marynarzem czy innym włóczęgą mórz, pamiętaj bracie: to na lądzie rodzą się wszystkie troski, zmartwienia i tarapaty. Na morzu jesteśmy wolni, szczęśliwi, wspaniali!<br> Wychodzę na Uraga Suidu i ostrząc do wiatru skręcam na południe. Mijam wybiegającą w zatokę łapę Torihama - widząc jak na dłoni Nishina razem z zielonym dźwigiem, który mimo najszczerszych chęci nie był w stanie podać pomocnie wyciąganej dłoni unieruchomionej "Nord". Fala staje się kąśliwa, wiaterek zamienia się w wiatr. Zaczyna się piłowanie. Pamiętam, że wyszedłem około dwunastej, zostało mi zatem nie