nikogo - opuścił na zawsze gościnne progi pensjonatu - oczywiście nie zawracając sobie głowy regulowaniem zań należności w kwocie 550 złotych.<br> Wyszedłszy z pensjonatu, "Holender" przedzierzgnął się na powrót w Polaka, przybrał imię Marcin i nie szukając daleko, wynajął sobie pokój w odległości dwóch domów od byłej ekskluzywnej kwatery. W domu tym pomieszkiwali inni turyści, a także sezonowi pracownicy, spędzał więc czas atrakcyjnie i wesoło, odwiedzając z kumplami różne bary, puby i restauracje, gdzie w przyjacielskiej atmosferze poznawał nowych znajomych i ich obyczaje.<br>Z natury spostrzegawczy, szybko zorientował się, że jeden z pubów, które namiętnie odwiedzał, nadaje się do łatwego "obrobienia" , wobec czego