Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Nie odstępowałem matki. Ojciec biegał po mieście w poszukiwaniu zastrzyków, których nigdzic nie można bylo dostać. Bez nich najlepsi lekarze, których ściągaliśmy do domu, byli bezradni. Skończyła po tygodniu, nad ranem, kiedy spałetn w fote1u obok jej łóżka, a ojciec. na kozetce w drugim pokoju.
Wgabinecie, gdzie siedzieliśmy, byłó jasno pomimo zapuszczonych żaluzji. Promienie przenikały tu i ówdzie przez wąskie szczeliny. To wystarczyło dla zwalczenia mroku, tak operacja słoneczna była silna. Campilli wstał. Pierwszy się otrząsnął. Relacja śmierci zrobiła na nim wrażenie. Nie przez swoją osobliwość, bo ta, zważywszy czas i miejsce, nie była wysokiej próby. Wzruszył się nią tak, jak
Nie odstępowałem matki. Ojciec biegał po mieście w poszukiwaniu zastrzyków, których nigdzic nie można bylo dostać. Bez nich najlepsi lekarze, których ściągaliśmy do domu, byli bezradni. Skończyła po tygodniu, nad ranem, kiedy spałetn w fote1u obok jej łóżka, a ojciec. na kozetce w drugim pokoju.<br>Wgabinecie, gdzie siedzieliśmy, byłó jasno pomimo zapuszczonych żaluzji. Promienie przenikały tu i ówdzie przez wąskie szczeliny. To wystarczyło dla zwalczenia mroku, tak operacja słoneczna była silna. Campilli wstał. Pierwszy się otrząsnął. Relacja śmierci zrobiła na nim wrażenie. Nie przez swoją osobliwość, bo ta, zważywszy czas i miejsce, nie była wysokiej próby. Wzruszył się nią tak, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego