postaci, które wyległy z łóżek w nadziei, że przybyłe z zewnątrz nowe zjawy rozproszą choć na moment ograniczony w zdarzeniach sen obozowego przymusu. Wyciągali chciwie ręce do obnoszonej przez przygodę misy i pragnęli czerpać z niej czym prędzej, póki zmożona jednostajnością korytarzy szkolnych nie zaśnie wraz z innymi. Ale Suzanne, pomna nauk Epikteta, pozostała w swoim łóżku, czekając po stoicku, aż kolejnym łańcuchem przypadków podsunie jej los misę zdarzenia. Kto wie, czy nie byłoby dla niej lepiej, gdyby była ukazała się wtedy z innymi. Możliwe, że cała mądrość stoicka nie jest niczym innym, jak szukaniem usprawiedliwienia dla własnej tchórzliwości i bezsiły