kilkunastu żandarmów, przed karetą szwadron ułanów, a za nią - szwadron huzarów. Lud zgromadzony na ulicach wznosił okrzyki na cześć Jaroszyńskiego. Na salę sądową wpuszczano za biletami. Spory tłum tych, którzy na salę dostać się nie mogli, zebrał się na dziedzińcu pałacu, gdzie ustawiono batalion piechoty. W tłumie tym był dziewiętnastoletni pomocnik litografa Jan Rzońca, bliski kolega Rylla, wyznaczony do powtórzenia zamachu na Wielopolskiego, gdyby zamach Rylla się nie powiódł. O ósmej wieczorem, po długich naradach, sąd ogłosił wyrok na Jaroszyńskiego: śmierć przez powieszenie.<br>- Jutro pójdę zabić Wielopolskiego - oświadczył Rzońca kolegom z konspiracji, którzy przyszli na proces razem z nim.<br>15 sierpnia