Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
Stacha głupio i ślinił się. W kątach ust bieliła mu się spieczona piana. Dłonie myszkowały niespokojnie. Zaczepiał Stacha, mówiąc doń zdania obraźliwe. Po chwili stawał się pochlebiający i błaznował nieudolnie, pragnąc zwrócić na siebie uwagę. Przeszkadzał Stachowi w pracy, a na domiar złego nie było wiadomo, czy zwady szuka, czy pomory.
Stacho odszedł wcześniej, niż zamierzał. Sylwek zniszczył nastrój spokojnego wieczoru sobotniego, a później położył się na kupie heblowin i zasnął. Zdrzemnął się także dziadzio Potrzeba, sen nachodził go bowiem z nieprzezwyciężoną mocą we wczesnych godzinach nory. Dlatego nie dostrzegł, że nie minęło zamroczenie Sylwka, kiedy ten obudził się około godziny
Stacha głupio i ślinił się. W kątach ust bieliła mu się spieczona piana. Dłonie myszkowały niespokojnie. Zaczepiał Stacha, mówiąc doń zdania obraźliwe. Po chwili stawał się pochlebiający i błaznował nieudolnie, pragnąc zwrócić na siebie uwagę. Przeszkadzał Stachowi w pracy, a na domiar złego nie było wiadomo, czy zwady szuka, czy pomory.<br>Stacho odszedł wcześniej, niż zamierzał. Sylwek zniszczył nastrój spokojnego wieczoru sobotniego, a później położył się na kupie heblowin i zasnął. Zdrzemnął się także dziadzio Potrzeba, sen nachodził go bowiem z nieprzezwyciężoną mocą we wczesnych godzinach nory. Dlatego nie dostrzegł, że nie minęło zamroczenie Sylwka, kiedy ten obudził się około godziny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego