Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
obiecałem sobie, że na każdą Wigilię wojenną wypiję po jednej, myślisz, że spodziewałem się wojny siedmioletniej, nie, zwyczajnie więcej nie dostałem, no to co, powtórzymy?
- Nie, wystarczy, Róży byłoby przykro - bronił się Jassmont. Ostatnio dręczyło go przeczucie, że to alkohol go zgubi. Tymczasem Róża oglądała ze Stefą choinkę, obie skupione ponad miarę. Milczały, porozumiewały się spojrzeniami. Jassmont podszedł do nich, stanął za Różą, rozrzewniła go ta scenka. Nagle Róża odwróciła oczy i nie patrząc, co robi, wzięła bombkę, której poprzednio nie dostrzegli, ukrytą pod bujną gałęzią. Gruba, w kształcie lodowego sopla, pobożnie fioletowa, hiszpańska żałoba. I na tę bombkę padł jaskrawy
obiecałem sobie, że na każdą Wigilię wojenną wypiję po jednej, myślisz, że spodziewałem się wojny siedmioletniej, nie, zwyczajnie więcej nie dostałem, no to co, powtórzymy?<br>- Nie, wystarczy, Róży byłoby przykro - bronił się Jassmont. Ostatnio dręczyło go przeczucie, że to alkohol go zgubi. Tymczasem Róża oglądała ze Stefą choinkę, obie skupione ponad miarę. Milczały, porozumiewały się spojrzeniami. Jassmont podszedł do nich, stanął za Różą, rozrzewniła go ta scenka. Nagle Róża odwróciła oczy i nie patrząc, co robi, wzięła bombkę, której poprzednio nie dostrzegli, ukrytą pod bujną gałęzią. Gruba, w kształcie lodowego sopla, pobożnie fioletowa, hiszpańska żałoba. I na tę bombkę padł jaskrawy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego