tylu latach przyjaźni nuda zżerała nas jak stare, dobre małżeństwo.<br>- Sądzę, że powinniśmy wpuścić w nasz związek trochę świeżej krwi - powiedziała najlepsza z żon, odkładając gazetę na stół.<br>Ta myśl nas ożywiła. Do końca wieczoru sporządzaliśmy listę kandydatów, których moglibyśmy dołączyć do kółka. Kryteria postawiliśmy ostre - dowcip, inteligencja, poczucie humoru ponadprzeciętne - więc ostatecznie sprostali im pan Roszko z panią Roszko, Kazikowie, Edzio, ja i najlepsza z żon po kłótni, że wszyscy o niej zapominają. Rozstaliśmy się w nastrojach minorowych. W sobotę, tydzień później, zadzwonił jednak Roszko z fantastyczną wiadomością.<br>- Znalazłem świeżą krew - ryczał do słuchawki. - On z agencji reklamowej i ona