Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
na chwilę z pokoju, herbatę mu chciałam zrobić, wracam, a on siedzi przy swoim stoliku z głową pochyloną. Coś mnie od razu tknęło. Zawołałam: Marcin! On nic. Nawet się nie poruszył, jakby nie słyszał. Pobiegłam i dopiero widzę, że ma oczy zamknięte i z ust mu leci krew...
Znów zaczęła popłakiwać. Pod oknem Halinka szeptała coś do swojej lalki. Obaj chłopcy siedzieli z pochylonymi głowami.
- Był doktor? - spytał Szretter.
- Ale gdzie? O tej porze? Żaden nie chciał przyjść. Prosiłam , błagałam. Nic. Każdy, jak się dowiedział, że tak daleko, to nawet słuchać nie chciał. Rano dopiero przyszedł jeden.
- I co?
- Cóż? Pocieszał
na chwilę z pokoju, herbatę mu chciałam zrobić, wracam, a on siedzi przy swoim stoliku z głową pochyloną. Coś mnie od razu tknęło. Zawołałam: Marcin! On nic. Nawet się nie poruszył, jakby nie słyszał. Pobiegłam i dopiero widzę, że ma oczy zamknięte i z ust mu leci krew...<br>Znów zaczęła popłakiwać. Pod oknem Halinka szeptała coś do swojej lalki. Obaj chłopcy siedzieli z pochylonymi głowami.<br>- Był doktor? - spytał Szretter.<br> - Ale gdzie? O tej porze? Żaden nie chciał przyjść. Prosiłam , błagałam. Nic. Każdy, jak się dowiedział, że tak daleko, to nawet słuchać nie chciał. Rano dopiero przyszedł jeden.<br>- I co?<br>- Cóż? Pocieszał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego