mówił, chciał "ogarnąć jednym spojrzeniem te zamki z ciemnej cegły razem z niebem". On taki niby... kopernikański... I jak się pan mógł przekonać, lata poświęcił na te swoje pisanki. <br>Dolał Hansowi wódki. Obaj wypili, ale już bez słowa, przymrużywszy tylko oczy. <br>I naraz pomyślało się Hansowi, że słowa ich padają porą, kiedy kończy się piąty dzień, że tworzą cienką warstwę ciepłego śniegu między Historią i żywymi ludźmi. W księdzu rosło zmęczenie. Nawet o fajce zapomniał. "O co ten docent się pytał, aha..." <br>- Czytałem ten elaborat ofiarowany mi przez pana, którego tu gościliśmy... Ładne to, kunsztowne... Owszem, autor oczytany, nie można powiedzieć