słyszeć o zakończeniu zabawy.<br>Czteroletni Michał B., podobnie jak inne dzieci, był ogromnie podniecony, brykał jak rozbawiony źrebak, śmiał się i krzyczał z radości. Nagle jakieś ramię czule otoczyło jego drobną figurkę. Zaskoczony chłopiec uniósł raptownie głowę i zobaczył, że to jego mama Grażyna B. sygnalizuje w ten sposób, że pora iść do domu. Już?! A on tak chciałby pozostać dopóki tylko się da w dużej, jasnej, ciepłej i odświętnie udekorowanej sali przedszkola, w którym czuł się bodajże lepiej niż we własnym domu... Michał gwałtownie zaprotestował, a następnie zaczął błagać matkę, by pozwoliła zostać mu jeszcze trochę, chociaż troszeczkę. Grażyna B