Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
Muszę dobrze nahajcować, to cała rodzina
się wykąpie - powiedziała matka Szprychy
szuflując węgiel.

Odstawiła wiadro i wyniosła zza parawanu
jakiś przedmiot; wycięta z drzewa czarna od
węgla sylwetka ludzka.

- Co to może być? - pyta matka Marycha.

- To była kiedyś popielniczka, stała u męża
w przymierzalni, po co ma leżeć, chciałam porąbać
do spalenia, ale dziewucha tak płakała, że
to chce, to niech ma, sobie umyje i niech się bawi.

- Zrobiło się późno - mówi po wyjściu
z piwnicy, patrząc na słońce, matka Szprychy.

- No to do widzenia.

- Do.

Matka Szprychy przez klatkę schodową wchodzi na
podwórko. W jednej ręce trzyma wiadro, jakby
Muszę dobrze nahajcować, to cała rodzina <br>się wykąpie - powiedziała matka Szprychy <br>szuflując węgiel.<br><br>Odstawiła wiadro i wyniosła zza parawanu <br>jakiś przedmiot; wycięta z drzewa czarna od <br>węgla sylwetka ludzka.<br><br>- Co to może być? - pyta matka Marycha.<br><br>- To była kiedyś popielniczka, stała u męża <br>w przymierzalni, po co ma leżeć, chciałam porąbać <br>do spalenia, ale dziewucha tak płakała, że <br>to chce, to niech ma, sobie umyje i niech się bawi.<br><br>- Zrobiło się późno - mówi po wyjściu <br>z piwnicy, patrząc na słońce, matka Szprychy.<br><br>- No to do widzenia.<br><br>- Do.<br><br>Matka Szprychy przez klatkę schodową wchodzi na <br>podwórko. W jednej ręce trzyma wiadro, jakby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego