jak opowiada Klaus, znaleźli w ciężkim stanie, na schodach jednego z kościołów kolońskich. Nie mogę zapomnieć, jak przede mną, osłupiałą, przybyłą z kraju, gdzie w niedzielę kościoły są pełne, a 95% ludzi deklaruje się być katolikami krzyczał, że nie potrzebuje, że sam sobie poradzi, że i tak się z Bogiem porozumie i mu wytłumaczy, nie wchodząc do tego sekretariatu, jakim się mieni Kościół.<br>I nie zapomnę jak wreszcie zrozumiałam, że co prawda przyjeżdżam z kraju, gdzie ludzie chodzą do kościoła i nazywają się katolikami, z kraju (którego widoku nie zapomnę, kiedy pewnego roku w Boże Ciało chciałam go przejechać wszerz, a