jeszcze nigdy nie szedłem do niego, zawsze to on przychodził do mnie. A i teraz czekałem, aż on pierwszy coś zaproponuje. Przekazał prośbę przez matkę, choć podobno chciał do mnie zadzwonić. Ale, jak wiadomo - w pokoju nie ma telefonu, nie ma go nawet na piętrze. Dopiero w portierni, a w portierni jest portier, który słucha. Otóż nie można sobie wyobrazić pewnych rozmów w obecności portiera. Co innego do matki. Do matki, mimo że podobno nie chce się z nią kontaktować, dzwoni codziennie. Bo z nowej egzystencji wyłaniają się co rusz jakieś potrzeby, mnoży więc polecenia. To szlafrok, to dezodorant, to żel