Mnie zaś się wydał mylny. Teraz jego twarz, spiżowa, sucha, z oczami bez źrenic, jak w rzeźbach greckich, uprzytomniła mi, że zapomniałem księdza de Vos poprosić o polecenie. Campilli wykręcił się z tego. U de Vosa rzecz wyszła mi z głowy. Telefon i adres, tak jak mi polecił, zostawiłem w portierni, ale bez większej nadziei, i powróciłem do "Wandy" w minorowym nastroju.<br><br><tit>V</><br>W pensjonacie zastałem messagio od państwa Campillich z zaproszeniem na herbatę. Messagio zawierało adnotację, z której wynikało, że należy potwierdzić zaproszenie. Zatelefonowałem, że przyjdę. Powiedziałem to służącemu, który odebrał telefon i od którego dowiedziałem się, że "państwo odpoczywają