Będą twoje zęby zanurzające się w chleb...<br>...Wszystkiego jest nadmiar albo niedobór, drzewo pod moim oknem nie chce zakwitnąć, nie mogę sobie przypomnieć, jak spływały w głąb mnie chwile rozkoszy płynącej od ciebie. Czy przestałaś mnie chcieć? Nie widzę cię. Czy nie myślisz o mnie już wcale? Przyglądam się twemu portretowi, zdaje mi się, że czuję rytm twojego pożądania. Ale to jest wspomnienie, a nie obecność twoja. Chcę ciebie na nowo, od początku, inaczej, jak nigdy. Jakby nic przed tym nie było, bez wspomnień, bez pamięci. Zamykam oczy, kiedy już chcę położyć się spać, i zdaje mi się, że leżysz śpiąca