Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
się w podróż golfem.

Może jestem głupi i taki idiotycznie zasadniczy, wszystko jest
przecież jasne od dawna, a ja tak chcę zamykać rozdziały za sobą. No
może jestem głupi. Ale tamto pożegnanie było inne. Tamto wchodziło w
skład pożegnania ze światem.

A w książce godziłem się i nie godziłem, żeby porwał Cię nowy ptak.
Najpierw Cię topiłem, ale potem ratowałem i kładłem na brzegu. Miałaś
taką zmoczoną buzię. A jedno oczko z guzika urwane.

A teraz, a teraz jest już inaczej. Teraz barć wydała owoc. A wszystko
się tak zazębia, miód jest taki bartny.


Saravah, Ewa.
Saravah, plamko światła na szklance
się w podróż golfem.<br><br> Może jestem głupi i taki idiotycznie zasadniczy, wszystko jest<br>przecież jasne od dawna, a ja tak chcę zamykać rozdziały za sobą. No<br>może jestem głupi. Ale tamto pożegnanie było inne. Tamto wchodziło w<br>skład pożegnania ze światem.<br><br> A w książce godziłem się i nie godziłem, żeby porwał Cię nowy ptak.<br>Najpierw Cię topiłem, ale potem ratowałem i kładłem na brzegu. Miałaś<br>taką zmoczoną buzię. A jedno oczko z guzika urwane.<br><br> A teraz, a teraz jest już inaczej. Teraz barć wydała owoc. A wszystko<br>się tak zazębia, miód jest taki bartny.<br><br><br> Saravah, Ewa.<br> Saravah, plamko światła na szklance
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego