że ona nie jest ładna. Owszem, zawsze asystowałem pięknym osobom, ale byłem smarkacz, sam nie wiedziałem, czego mi trzeba. Mamo, Halina nie jest ani świetna, ani bogata, ale musisz ją poznać - ona ma miliony zalet stokroć wspanialszych... mamusiu, wierz mi, mnie takiej właśnie żony potrzeba... i ty przecież... <br>Ale Róża porwała się z sofy. Purpurowa, zawołała: <br>- Co ja "przecież"? Co "przecież"? Ja widzę przecież, że omyliłam się! Haniebnie się omyliłam. Nie jesteś moim synem! <br>Patrzyła na Władysława z góry. <br>- "Takiej żony" mu trzeba! - parsknęła - a więc takiej żony... Naturalnie, twojemu tatusiowi taka żona jak ja nie może odpowiadać i synek jego