Stramka chciał iść do ubikacji, ale jego towarzysz był<br>czujny i poszedł z nim, nawet nie pozwolił zamknąć drzwi.<br>Romek pchnął silnie żandarma, ten wpadł na drzwi, które się<br>otworzyły i wyleciał z pędzącego pociągu. Przed jakąś stacją<br>Romek również wyskoczył. Miał szczęście, gdyż w pierwszej<br>napotkanej chałupie trafił na porządnego człowieka, który<br>wykazał wiele zrozumienia dla jego sytuacji, przepiłował mu<br>kajdanki pilnikiem, nakarmił, a następnie zaprowadził do<br>znajomych, który samochodem odwiózł go do Ebed.<br> Gdy Stramka skończył swoje opowiadanie, znów Krzeptowski<br>zaczął wspominać, jak się znalazł w Ebed. Cieszyli się<br>razem ze swojego szczęścia.<br> Józek poinformował kolegę, że był już