Niespodziewana<br>odwilż, która nastąpiła rankiem, rozmroziła śnieg. Idąc,<br>zapadali się co chwila po kolana w tę lepką masę. Było ciepło.<br>Hanka szła w swetrze, Wojciuch w narciarskim skafandrze,<br>a mimo to pot spływał im ciurkiem po twarzach. Ostrożnie<br>skradając się i nasłuchując pokonali granicę. Wojciuch szedł<br>przodem. Zmęczyli się już porządnie, ale żadne z nich nie<br>myślało o odpoczynku, chcieli szybko oddalić się od granicy.<br>O czwartej nad ranem znaleźli się w Siedzinie. Wyczerpani,<br>chcąc nie chcąc, musieli zatrzymać się na odpoczynek. Janek<br>przypomniał sobie, że tu właśnie mieszka jego kolega, Staszek<br>Grodzicki. Wiedział nawet, gdzie znajduje się jego dom.<br>Razem