Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
Podniosła piękną głowę dziedziczki.
- To zaszczyt dla mnie, panie profesorze.
Zamaszystym ruchem zebrała ze stołu czarki i serwetki. Szedł za nią. Jasnoróżowa tasiemka opasywała żeńskie lędźwie opięte popielatą sukienką.
- Proszę, niech pan profesor usiądzie... na miejscu księdza proboszcza.
Kuchnia była obszerna. Z dwu zakratowanych okien wpadały snopy niskiego o tej porze światła. Przymrużył oczy. Z tą jasnością, niemal namacalną, łączył się zapach kawy. Naczynia miedziane na ścianie. Skrzynki z zieloną rozsadą na parapecie. Przejęła jego zdumienie.
- Piękne już, prawda? To moje zioła. W maju przeniosę je do gruntu.
Odwróciła się plecami. Dźwiękała porcelaną i srebrem. Teraz trzyma w ręku istny ogród
Podniosła piękną głowę dziedziczki. <br>- To zaszczyt dla mnie, panie profesorze. <br>Zamaszystym ruchem zebrała ze stołu czarki i serwetki. Szedł za nią. Jasnoróżowa tasiemka opasywała żeńskie lędźwie opięte popielatą sukienką. <br>- Proszę, niech pan profesor usiądzie... na miejscu księdza proboszcza. <br>Kuchnia była obszerna. Z dwu zakratowanych okien wpadały snopy niskiego o tej porze światła. Przymrużył oczy. Z tą jasnością, niemal namacalną, łączył się zapach kawy. Naczynia miedziane na ścianie. Skrzynki z zieloną rozsadą na parapecie. Przejęła jego zdumienie. <br>- Piękne już, prawda? To moje zioła. W maju przeniosę je do gruntu. <br>Odwróciła się plecami. Dźwiękała porcelaną i srebrem. Teraz trzyma w ręku istny ogród
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego