Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
upragnione dziecko. Cios najdotkliwszy. Wiedział, co odebrać... A czego mnie pozbawi? - wzdrygał się. Jak czarna wstążka rozwijał się daleki śpiew i głucho pokasływały bębny pod płaskimi uderzeniami wychudłych dłoni. Czyż nie jestem godzien, by sięgać po to, co masz najcenniejszego, skoro nazywasz mnie panem swoim?
Zatrzymawszy auto przed bramą parku, posłał Mihalya, żeby doręczył bukiet i list; nie było czokidara, który jak pies na łańcuchu zawsze się kręcił, strzegąc wejścia. Drzwi pałacu stały otwarte i mroczne, okiennice na piętrze zamknięte na głucho.
Chłopiec biegł już z powrotem, błyskały jego kolana.
- Nie było w hallu nikogo, więc położyłem kwiaty na stole - dyszał
upragnione dziecko. Cios najdotkliwszy. Wiedział, co odebrać... A czego mnie pozbawi? - wzdrygał się. Jak czarna wstążka rozwijał się daleki śpiew i głucho pokasływały bębny pod płaskimi uderzeniami wychudłych dłoni. Czyż nie jestem godzien, by sięgać po to, co masz najcenniejszego, skoro nazywasz mnie panem swoim?<br>Zatrzymawszy auto przed bramą parku, posłał Mihalya, żeby doręczył bukiet i list; nie było czokidara, który jak pies na łańcuchu zawsze się kręcił, strzegąc wejścia. Drzwi pałacu stały otwarte i mroczne, okiennice na piętrze zamknięte na głucho.<br>Chłopiec biegł już z powrotem, błyskały jego kolana.<br>- Nie było w hallu nikogo, więc położyłem kwiaty na stole - dyszał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego