też do prania, a on, bidula, albo u sąsiadek, albo w ogródku sam siedział. No, ale potem nam się polepszyło, skończyłam kurs kroju i szycia, zaczęłam lepiej zarabiać. Dzieciak przytył, okrzepł, poszedł do szkoły... - babcia z dumą ilustrowała opowieść kolejnymi stronicami albumu. - Potem skończył liceum, a na studia to go posłałam do Poznania! - potoczyła po nich dumnym spojrzeniem. - No i wreszcie - ożenił się.<br>O, tak. Aurelia znała to zdjęcie. Leżało w szufladzie biurka w pokoju mamusi. Ojciec poważny, ubrany w czarny garnitur, prawie niepodobny do siebie, bo szczupły i z wąsem. Mamusia w białym kostiumie i kapelusiku, jak zwykle ładna, jak