jakimś czasie nadjechał brudny, zdezelowany polonez. Zwolnił, kierowca przyjrzał się sytuacji i zaparkował nie opodal, całkowicie nieprawidłowo, swój samochód. Wysiadł i już z daleka zaczął krzyczeć. Jak się okazało, na mnie: - A w domu siedzieć, dzieci rodzić! Dyrektorami im się zachciewa być! Samochodów nabrały i rozbijają się po drogach! A posprzątałabyś, kocmołuchu, w domu! W głowach im się poprzewracało!<br>Pisałam odwrócona plecami i nie odezwałam się. Był zmrok, nie mógł mnie poznać. Tylko to mnie pocieszało. Nie było to skierowane do mnie, tylko ogólnie do kobiet. Myślałam jedynie, skąd on wie, że to moja wina? Z ustawienia samochodów to nie wynikało